To jedna z nudniejszych książek,
jakie zdarzyło mi się ostatnio przeczytać. Uważam, że zdecydowanie słabsza, niż
sztandarowa pozycja tej samej autorki „Sztuka prostoty”. Przegadana, trochę
chaotyczna, o mało przejrzystej strukturze. Nie wniosła nic
odkrywczego do mojej wiedzy na temat sprzątania (w przeciwieństwie do Magii sprzątania Marie Kondo).
Photo by corazlepszezycie |
Ale.. znalazłam w niej jeden fragment,
dla którego być może warto było przebrnąć przez cały ten tekst.
… powinniśmy żyć jak kwiaty. Jedyną racją ich istnienia jest rozkwitanie.
To metafora, która idealnie oddaje
to, co czuję, a czego wcześniej nie potrafiłam tak jasno wyrazić i nazwać.
Dzięki niej zrozumiałam, że dla mnie sens życia to właśnie rozkwitanie.
Przez ROZKWITANIE rozumiem realizowanie swojego potencjału. Rozwój. Działanie we własnym, indywidualnym rytmie i tempie. Przechodzenie
kolejnych etapów bez zbędnego pośpiechu, ale i bez zatrzymywania się. Radość z
każdego dnia. Płynięcie z nurtem życia. Nieustanną dynamikę zmian. Bycie sobą i
w zgodzie ze sobą. Życie swoim życiem, dążenie do własnych celów.
Dystans do zewnętrznych bodźców. Nie porównywanie się z innymi. Dawanie z
siebie wszystkiego, co najlepsze. Wewnętrzny spokój. I emanowanie naturalnym
pięknem.
Ten krótki fragment pomógł mi naprawdę
uporządkować swoje życie. Złożyć je w
spójną całość. Przywrócić poczucie sensu. To przykład, jak drobna rzecz - jedno właściwe słowo - może ogromnie zmienić postrzeganie świata. Na lepsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz