Nie jestem fanem gotowania. Przez wiele lat była to jedna z bardziej znienawidzonych przeze mnie czynności, której skutecznie unikałam. Jednak kilka lat temu zauważyłam, że biorąc sprawy w swoje ręce jestem w stanie najlepiej
zadbać o siebie pod względem jakości i składu spożywanych posiłków.
Wiem co lubię i jakie jedzenie mi odpowiada. Sprawdziłam to, testując różne diety, przepisy i rozwiązania. Mam świadomość, co mi dobrze służy. I z doświadczenia widzę, że najłatwiej osiągnąć ten efekt przygotowując domowe jedzenie. Preferuję posiłki:
- możliwie proste, składające się z niewielu składników
- w zasadzie wyłącznie wegańskie
- zawierające nieprzetworzone składniki
- wykorzystujące produkty lokalne
- w niewielkich porcjach.
Proste jedzenie paradoksalnie pomaga docenić jego smak. Zbyt wiele składników często tworzy chaos, wzmacniany dodatkowo przyprawami. Czasem spożywam posiłki składające się tylko z jednego produktu - na przykład duszoną kapustę czy pojedyncze owoce.
Preferuję dietę wegańską - jem przede wszystkim owoce i warzywa (surowe oraz w postaci domowych przetworów), orzechy, kasze, grzyby, inne rośliny jadalne (np. pokrzywę), zioła i przyprawy, bakalie oraz nierafinowane oleje roślinne.
![]() |
Źródło: www.tvr24.pl |
Unikam żywności przetworzonej przemysłowo, a więc nie kupuję praktycznie niczego, co jest sprzedawane w sklepach, w szczególności potraw gotowych i chemicznie zakonserwowanych. Preferuję produkty lokalne, czyli to, co rośnie w mojej strefie klimatycznej. Dostosowuję się do kalendarza zbiorów.
No i nie przesadzam z ilością pochłanianego pożywienia. Jednorazowo wystarcza mi porcja wypełniająca średniej wielkości miseczkę. Takich porcji zjadam zwykle trzy dziennie.
Jadłospis jest zróżnicowany w zależności od pory roku. W ciepłych porach (późną wiosną, latem i wczesną jesienią) właściwie w ogóle nie gotuję, jem wyłącznie świeże owoce i warzywa w postaci surówek. W chłodniejszym okresie (wczesną wiosną, późną jesienią oraz zimą) dodaję do tego ciepłe posiłki w postaci kasz i zup warzywnych. W zasadzie nie przygotowuję potraw smażonych i bardzo rzadko piekę. Używam też niewiele tłuszczu.
Jadłospis jest zróżnicowany w zależności od pory roku. W ciepłych porach (późną wiosną, latem i wczesną jesienią) właściwie w ogóle nie gotuję, jem wyłącznie świeże owoce i warzywa w postaci surówek. W chłodniejszym okresie (wczesną wiosną, późną jesienią oraz zimą) dodaję do tego ciepłe posiłki w postaci kasz i zup warzywnych. W zasadzie nie przygotowuję potraw smażonych i bardzo rzadko piekę. Używam też niewiele tłuszczu.
Korzyści z minimalistycznego gotowania:
- wystarczają mi niewielkie zakupy spożywcze raz, najwyżej dwa razy w tygodniu - zaopatruję się na bazarach lub pozyskuję żywność w drodze wymiany. Oszczędzam mnóstwo czasu omijając sklepy, a wydatki na jedzenie mam bardzo niskie
- proste jedzenie jest zdrowe, nie miewam absolutnie żadnych dolegliwości gastrycznych
- używam niewielkiej ilości naczyń - nie muszę ich więc kupować, przechowywać, zmywać
- przyrządzenie posiłku jest proste i trwa krótko. Ciepłe potrawy przygotowuję w większej ilości - standardowo na ok. 3 dni, przechowuję w lodówce i podgrzewam. Porcje na kolejne dni mogę za każdym razem urozmaicać innymi dodatkami
- sprzątanie kuchni jest szybkie i proste, nie trzeba szorować stosu garnków, sztućców, zatłuszczonych naczyń i patelni
- nie potrzebuję specjalistycznych urządzeń i gadżetów kuchennych
- zużywam mniej wody, gazu i energii, a także chemicznych środków czyszczących, niż gotując tradycyjnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz