piątek, 23 stycznia 2015

Aby wychować szczęśliwe, zaradne i nieinwazyjne dziecko - stańmy się szczęśliwymi, zaradnymi i nieinwazyjnymi rodzicami


Do rozważań na powyższy temat skłoniła mnie lektura książki Toma Hodkingsona „Być rodzicem i nie skonać. Rodzicielstwo na luzie”, wyd. Grupa Wydawnicza Foksal, Warszawa 2012.

Autor w bezpośredni sposób dzieli się własnymi przemyśleniami i doświadczeniami jako ojciec trójki dzieci. Nie występuje z pozycji nauczyciela ani guru, lecz zachęca czytelników do własnych poszukiwań. To książka promująca przyjmowanie  odpowiedzialności za swoje wybory życiowe, napisana z szacunkiem dla indywidualności każdego z czytelników. Mimo że opisuje życie rodzinne w realiach brytyjskich, większość sugestii da się moim zdaniem zastosować także w naszej rzeczywistości.

 
Tom Hodgkinson zachęca osoby posiadające lub planujące dzieci do przeorganizowania swojego życia zawodowego w kierunku większej elastyczności. Jasno zaznacza, że rodzicielstwo powinno być świadomym wyborem, a więc zamiast dążyć do nierealistycznego, lansowanego w mediach ideału rodziny (który zresztą zmienia się ze względu na czas i miejsce), lepiej skupić się na indywidualnie ustalonych priorytetach – stworzeniu i realizowaniu własnych wizji ojcostwa i macierzyństwa.

Zamiast przywiązywać nadmierną wagę do zapewniania rodzinie materialnego komfortu, warto od najmłodszych lat systematycznie wdrażać dzieci do wykonywania prac domowych i uczyć je zaradności. Ważne jest promowanie przez rodziców pozytywnej postawy wobec życia – unikanie narzekania i pokazywanie dzieciom dobrych stron każdej sytuacji. Aby móc realizować te zalecenia, rodzice sami powinni odpowiednio zorganizować własne życie. Szczęśliwe dzieci to te, które biorą przykład ze szczęśliwych rodziców. Nie wymaga to wcale wygórowanych zasobów pieniężnych. Książka prezentuje praktyczne porady, jak zorganizować życie rodzinne ciekawie i twórczo przy niewielkich nakładach finansowych.
Rodzice wraz z dziećmi mogą zgłębiać tajniki umiejętności niezbędnych w typowych sytuacjach życiowych: gotowania, pieczenia, przyrządzania przetworów, rozpoznawania i zbierania roślin jadalnych, przeprowadzania napraw i remontów domowych, szycia, ogrodnictwa, planowania i organizowania podróży, a także rozrywek. Posiadanie wszechstronnych umiejętności praktycznych daje dziecku, a następnie dorosłemu, poczucie niezależności, i przyczynia się do zmniejszenia poziomu stresu w obliczu zmiennych okoliczności życiowych.

Rozwijanie kreatywności za pomocą prostych środków: kartonowych pudełek, farb i kredek, kamyków, skrawków materiału czy guzików upraszcza życie i ułatwia dzieciom rozwijanie wyobraźni. Nie ulegajmy marketingowym przekazom, które usiłują nam wmówić, że kupowanie plastikowych zabawek jest sposobem na okazywanie dziecku miłości. Nie przyzwyczajajmy też dzieci do nadmiaru zabawek, postawmy na prostotę. Dzieci chętnie obserwują i naśladują rodziców zajmujących się jakimś hobby. W ten sposób uczymy je rozwijania własnych zainteresowań.

Kluczowe znaczenie ma zapewnienie dzieciom kontaktu z przyrodą i naturalnym środowiskiem, wycieczki i zabawy na świeżym powietrzu zamiast wypraw do sklepów i centrów handlowych. Pokazujmy dzieciom naturalny świat roślin i zwierząt, nie zamykajmy ich w otoczeniu budynków i ulic.

Rodzice wraz z dziećmi nie powinni tkwić jak samotna wyspa wśród obcych ludzi, lecz utrzymywać żywe kontakty społeczne, pokazując swoim przykładem, jak budować relacje i więzi. Szkoła i praca na pełen etat to zbyt mało, by wypełnić nasze życie. Otwórzmy się na innych ludzi, bawmy się razem i wspierajmy w potrzebie. Wśród życzliwych, pomocnych ludzi żyje się łatwiej i przyjemniej.  

Oglądanie telewizji – wciąż ogromnie popularny sposób na zapełnianie dzieciom czasu – w dużej mierze pozbawia je energii i inicjatywy. To kosztowne rozwiązanie, pochłaniające spore pieniądze z domowego budżetu – na zakup sprzętu, jego konserwację i obsługę, abonament, a wreszcie energię elektryczną potrzebną do zasilania. W zamian zaś jako widzowie jesteśmy faszerowani zmasowanym atakiem reklamowym oraz epatowani negatywizmem i przemocą, konfliktami i podziałami, serwowanymi jako "aktualne informacje". W procesie świadomego wychowywania dzieci telewizja jest szkodliwa, gdyż pokazuje mocno spaczony obraz świata. Zdecydowane i całkowite odcięcie od tego medium nie pozbawi ani nas, ani naszych dzieci żadnej naprawdę istotnej wiedzy, pozwalając zaoszczędzić czas i energię na bardziej wartościowe aktywności.

Wielu rodziców skupia się przede wszystkim na zadaniach do wykonania, i do takiego podejścia usiłuje nakłonić swoje dzieci. Tymczasem ich podejście do świata rządzi się innymi prawami. Dzieci są skupione głównie na teraźniejszości, i tego mogą się od nich uczyć dorośli. Jak pisze Tom Hodkingson:
Sekret w tym, by nie brać życia zbyt serio i śmiać się z niego jak najczęściej, jak robią to dzieci. Stąd bierze się siła do walki z przeciwnościami losu. 
W rodzicielstwie - i nie tylko - warto chociaż po części odpuścić sobie obsesyjne skupienie na efektywności i przyszłości na rzecz celebrowania radości życia tu i teraz. Nie przeciążajmy dzieci obowiązkowymi zajęciami, z dystansem traktujmy wiedzę zawartą w programach szkolnych, wybierajmy wartościowe książki, uczmy praktycznej wiedzy o życiu - jak stać się samodzielnym, niezależnym i mądrym człowiekiem. Jak odkrywać własną drogę, a nie podążać za tłumem. Nie przygotowujmy dzieci do wyścigu szczurów. Wychowujmy je do świadomego, szczęśliwego, spełnionego życia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz